Wędzenie, zdrowie i Unia Europejska

KAŻDA obróbka termiczna ma swoje wady i zalety. Na myśl przychodzi od razu Reakcja Maillarda towarzysząca smażeniu i powstające z niej substancje rakotwórcze. Wiemy także, że grillowanie również sprzyja rozwojom komórek nowotworowych. Dlaczego więc Unia Europejska nie zakaże smażenia i grillowania? Decyzja Urzędników dotyka głównie właścicieli i pracowników małych lokalnych firm, wykonując jednocześnie ukłon w stronę dużych koncernów stosujących dodatki smakowo-zapachowe przypominające w smaku produkty wędzarnicze.

Wędzenie niezaprzeczalnie posiada jedną podstawową wadę, jaką jest RAKOTWÓRCZOŚĆ:

  • Nitrozaminy (żywność mocno solona lub peklowana, poddana obróbce termicznej – wędzeniu, zawiera azotyny, które podczas trawienia łączą się z białkiem, tworząc rakotwórcze nitrozaminy)
  • Benzopiren (substancja powstająca podczas procesu wędzenia, kumulująca się w warstwie zewnętrznej – skórce, powodująca nowotwory jelit i żołądka)
  • Sadza (substancja rakotwórcza, powstająca podczas spalania drewna w procesie wędzenia)

Nowotwory również powstają poprzez:

– wdychanie spalin (wprowadzić jedynie auta elektryczne;)

– palenie papierosów (wycofanie wyrobów tytoniowych wiąże się z ogromną stratą w budżetach państw, więc nie wycofają tytoniu)

– promieniowanie UV (należy nie wypuszczać ludzi na słońce i zamknąć solaria – to drugie akurat aż tak szalone nie jest)

– alkohol (wycofanie wyrobów alkoholowych także  wiąże się z ogromną stratą w budżetach państw)

– odżywianie w okresie perinatalnym (to co jadły nasze mamy, będąc w ciąży ma kolosalny wpływ na szybkość i sposób podziału naszych komórek, a co za tym idzie powstawanie błędów w kodzie DNA, czyli nowotworów w wieku dorosłym)

Do tego jeszcze można wymienić otyłość, brak spożywania produktów o właściwościach antyoksydacyjnych, brak prewencji – badania przesiewowe.

Ale czy to możliwe? Społeczeństwo zabrnęło już tak daleko, że ciężko się z tego wykaraskać. Ludzkość dąży do samozagłady i można się z tego naigrywać lub nie, ale temu faktu zaprzeczyć nie sposób…

Doskonale wiemy co nam szkodzi i czego powinniśmy unikać. Wiemy, że nie należy spożywać zbyt dużo węglowodanów prostych, tłuszczów trans i soli. Zdajemy sobie sprawę, że palenie może mieć fatalne skutki. Wiemy co robimy źle i mamy tego świadomość. Ryzykujemy w imię własnych przyjemności, podchodząc do życia czysto hedonistycznie (szczególnie do jedzenia). Urzędnicy chcą być dobrymi rodzicami i dać nam klapsa za złe zachowanie, stosując metodę „jak ograniczę Ci wybór i zakażę dostępu do tego co Ci szkodzi, to się nauczysz jak żyć zdrowo”. Na nieśmiertelność niestety nie ma serum!

Jedyną słusznością w tej sprawie jest fakt, iż choroby cywilizacyjne (w tym wypadku także nowotwory) są antyspołeczne. Świadome narażenie się na czynniki rakotwórcze może powodować nowotwory, co wiąże się z koniecznością hospitalizacji, a to z kolei obciąża budżet państwa – stworzony przez nasze podatki. Logika jest prosta – pozwalając na rozwój cywilizacyjnych chorób, sami sobie robimy dziurę w kieszeni. Zarabiają za to firmy ubezpieczeniowe i koncerny farmaceutyczne. Zawsze ktoś się wzbogaca na czyimś nieszczęściu…

Podsumowując: każda zmiana w naszym życiu, szczególnie taka, która ogranicza w jakimkolwiek stopniu nasze wolności i prawa wyboru, jest przyjmowana raczej mało entuzjastycznie. Zawsze pojawiają się grupy zarówno zwolenników jak i przeciwników. Z czego racjonaliści – to zwolennicy ustaw prozdrowotnych, a hedoniści opowiadają się przeciw. Wystarczy przypomnieć sobie zakaz palenia! Na palcach jednej ręki mogę wymienić osoby, które paląc, nie wyobrażają sobie innego stanu rzeczy, wcześniej głośno demonstrując swoje niezadowolenie z wprowadzonego rygoru. Produkcja Bimbru również została kiedyś zakazana, co ówcześnie było sytuacją nie do przełknięcia. Pędzenie samogonu było surowo karane głównie ze względów monopolistycznych, czyli finansowych, poddając wątpliwości sugerowanie się ewentualnymi skutkami zdrowotnymi źle wyprodukowanego trunku.

Tak więc osobom nie związanym bezpośrednio z pozyskiwaniem korzyści majątkowych z produkcji wędzonek zalecamy spokój i analizę swoich nawyków żywieniowych, gdyż może okazać się, że to wcale nie jest koniec świata J. Trochę burzy wokół produktów szeroko pojmowanych jako niekorzystnych dla zdrowia lub zagrażających zdrowiu, na pewno przyniesie dobre efekty. Także nawet, jeżeli ustawa nie przejdzie lub zostanie ominięta, będziemy wiedzieli co spożywamy i jak jesteśmy oszukiwani przez producentów, którzy udają, że ich wyroby są wędzone lub takich, którzy wędzą na „śmieciach”. Może zmienią się oznaczenia i prowadzony będzie ścisły, nieskorumpowany audyt produktów spożywczych? Oby!

Stowarzyszenie Kucharzy Polskich